Ciało pamięta, umysł zapomina. Czyja to zasługa, a czyja wina?


Lipiec to dla mnie szczególnie trudny czas.

Od pięciu lat, w tym okresie diagnozuję nową lub mierzę się z nawrotem starej choroby.

Szczególnie w tym czasie odczuwalne są moje traumy, które potęgują lęki.

Od kilku lat, lipiec kojarzy mi się przede wszystkim z miesięcznym pobytem w szpitalu i bezskutecznym poszukiwaniem diagnozy, które doprowadziło moją odporność do absolutnego minimum. Do poziomu dziecka chorego na AIDS.

Z niewydolnością oddechową, z którą ostatecznie trafiłam na OIOM i z uczuciem obojętności, które towarzyszyło mi w drodze na operacyjny stół. Tak!, było mi wszystko jedno.

Wtedy, zrozumiałam jak zmienia się postrzeganie śmierci, gdy czujesz jej nadejście. Jedni panikują krzycząc, że nadal chcą żyć. Inni traktują jak wybawienie od bólu i cierpienia. Pozostali odczuwają obojętność.

Pamiętam, że byłam wtedy wycieńczona.

Z każdą minutą skracał się mój oddech.

Wiele miesięcy później ktoś zapytał mnie czy czułam, że się duszę… NIE. Czy wpadłam w panikę? NIE.

Wszystko działo się jak w slow motion. To trochę jak z syndromem gotującej się żaby, kiedy coś nadchodzi powolutku, stopniowo, nie czujesz jego skutków. Twoje ciało się po prostu przystosowuje. Do każdych warunków. A Ty już nie czujesz potrzeby takiej ilości powietrza jak wcześniej. Mimo wszystko, jesteś świadoma tego, co się z Tobą dzieje, maksymalnie skupiona na własnym ciele. Na każdym oddechu.

Wtedy, pierwszy raz w życiu zrozumiałam co to znaczy być skupiona na sobie. Każda wysoko wrażliwa osoba, która nie potrafi przestać analizować, a także taka, która zawsze stawia innych na pierwszym miejscu zrozumie, jak trudno jest to zrobić.

W tym momencie jednak dla mnie nic nie miało znaczenia. To, że moje ciało śmierdzi, koszula ledwo zakrywa pośladki, a pod spodem nie jestem ogolona. Przestało się liczyć, że oprócz rodziny nikt na mnie nie czeka, a o facecie, z którym się rozstałam nie mogę zapomnieć. Kiedy na noszach wjeżdżam do karetki myślę tylko o tym, że to będzie mój pierwszy raz w ambulansie. Lecz czy ostatni?

Wdech… i wydech.

Tak niewiele je dzieli. Coraz mniej. Zaraz się spotkają i nastąpi … CIEMNOŚĆ. Bo w tym momencie urywa mi się film.

Tak wyglądał mój lipiec 2018.

Potrzebowałam wrócić do tych wspomnień, by zrozumieć dlaczego już od pierwszych dni tego miesiąca czuje lęk, niepokój, brak stabilności. Bo przecież od jakiegoś czasu nic się w moim życiu nie zmieniło. Mimo to moje emocje mówią coś innego. Jakby moje ciało próbowało mi właśnie coś zakomunikować.

Może … że to, że nic się nie zmieniło to iluzja? …że nic nie jest takie, jak mi się wydaje?

Moje ciało jest niespokojne. Wymiotuję i ciągle jestem zmęczona. Mam dziwne sny.

Skupiam się na nim i obserwuje, by usłyszeć co mówi.

A mówi: “Boję się. Zaopiekuj się mną. Zaakceptuj i pokochaj moje słabości”.

Dziś w historii z lipca 2018 dostrzegam małą, przepełnioną lękiem, kilkuletnią dziewczynkę, która udaje dorosłą. Poprzez swoją postawę mówi światu: “Jestem silna! Dam radę! Nic mi nie jest!” I za wszelką cenę próbuje odwrócić od siebie uwagę skupiając się na innych, ważniejszych od siebie osobach. W ich oczach szuka miłości i aprobaty. Wszyscy ją interesują. Tylko nie ona sama siebie. Równocześnie w środku cały czas płacze z samotności i bezsilności. Pragnie być zauważona, zaakceptowana i doceniona, a także bezwarunkowo kochana.

Ta dziewczynka ma 3 lata.

To moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa. Przez podejrzenie szmerów w sercu zostałam wtedy przyjęta do szpitala. Mama nie mogła ze mną zostać. Widziałam przez okno jak odchodzi. Na wołanie: Ja chcę do mamy! słyszę od pielęgniarki, że zaraz wróci.

Nie wróciła już tego dnia, a ja poczułam się porzucona, oszukana i bezsilna.

Prawdopodobnie wtedy, jako 3latka, podjęłam swoją pierwszą “dorosłą” decyzję: NIGDY więcej nie będę się tak czuć. A także ZA WSZELKĄ nie doprowadzę do takiej sytuacji.

Nie udało się. Nic dziwnego, gdyż całe życie przerabiamy te same lekcje. Tylko sytuacje się zmieniają. Nasze życie jest naturalnie cykliczne. Dostrzegłam to w momencie, gdy zaczęłam pisać. To były wiersze, notatki, przemyślenia. OD kilku lat pisze prawie codziennie. Kiedy wracam do zapisków z okresu sprzed roku okazuje się, że w tym samym czasie przeżywam podobne emocje, mam tożsame przemyślenia. Co ciekawe wszystkie moje zaostrzenia i nowe choroby także pojawiły się w tym samym okresie.

Jednak coś się zmienia. Jest w tym wszystkim coraz większa dojrzałość. Dzięki tej samoobserwacji widzę jak się zmieniam, rozwijam i mimo cykliczności doświadczeń robię krok naprzód. Dziś wiem, że stanie w miejscu to iluzja.

Aby dziś zrozumieć swoje ciało, potrzebowałam wrócić do tych wszystkich wspomnień.

Mimo, że umysł zapomina (taka jego rola, by mnie ochronić) to ciało pamięta. A w moim ciele ciągle siedzi ta mała zalękniona dziewczynka I płacze.

Teraz, gdy to piszę płaczę i ja.

Dzięki temu uwalniam wszystkie emocje, które są we mnie. Dostrzegam ją. I mówię do niej:

Akceptuję Cię taką jaka jesteś. Kocham Cię. Jesteś taka silna. Przytulam Cię byś dłużej nie musiała się bać. Jestem przy Tobie i ufam, że cokolwiek się nam nie wydarzy ZAWSZE damy sobie radę.

I wiem, że tak będzie.

A jak jest z Tobą? Spróbuj sobie przeanalizować swoją własną historię choroby i dzieciństwa. Zapisz ją. W jakiejkolwiek formie albo skorzystaj z przygotowanego dla Ciebie narzędzia jakim jest Dziennik z podróży w głąb siebie.  Dzięki temu sama dostrzeżesz cykliczność. Jeśli chcesz się swoją historią podzielić napisz do mnie na adres cialowie@gmail.com

Więcej o mojej historii przeczytasz w Przebudzenie, czyli o tym jak rozpoczęła się moja droga do siebie. (Z kalendarza Kobiety "kochającej za bardzo").

Twoja Asystentka w drodze do siebie

Chcesz lepiej siebie samą poznać? Zapraszam Cię w podróż w głąb siebie, w którą przygotowałam dla Ciebie specjalne narzędzie: Dziennik z podróży w głąb siebie, a w nim przewodni, notatnik do samoobserwacji oraz pytania, które już nie mogą się doczekać Twoich odpowiedzi. 

Komentarze

  1. Bardzo podoba mi się Twój blog, mimo że natrafiłam na Ciebie na Instagramie. Na wiele rzeczy otwarłaś mi oczy......zaczynam bardziej przyglądać się co mówi i pokazuje mi moje ciało ..Zbyt wiele emocji przez wiele lat tłumiłam w sobie, każdy był dla mnie ważniejszy niż ja sama, więc teraz zaczynam odkrywać co tak na prawdę chce mi powiedzieć moje ciało. Cieszę się że odkryłam Twoje konto i będę tu zagladać częsciej 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twoje słowa. Bardzo trzymam za Ciebie kciuki na Twoje własnej, prywatnej drodze do szczęścia 🧡

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze wpisy